News
Pogrzeby kolejnych ofiar tragedii
Około 1,5 tys. osób pożegnało na parafialnym cmentarzu w Polskiej Nowej Wsi (Opolskie) Gabrielę, Jana i 7-letniego Tomka Knosalów, którzy zginęli w sobotniej katastrofie hali targowej w Katowicach. Na cmentarzu wypuszczono w powietrze 80 gołębi.
- To jest stara tradycja wśród hodowców. Jeśli znany hodowca umiera, to żegnają go te gołąbki - mówili koledzy zmarłego tragicznie mężczyzny. Pogrzeby ofiar katastrofy odbyły się w czwartek także w innych miastach.
W kondukcie żałobnym, który przeszedł z kościoła w Polskiej Nowej Wsi na położony na skraju wsi parafialny cmentarz szli, oprócz członków rodziny zmarłych, także przedstawiciele władz wojewódzkich i samorządowych, hodowcy gołębi i mieszkańcy Polskiej Nowej Wsi. Dzieci z przedszkola, do którego chodził Tomek niosły wieniec w kształcie serca, oraz czerwone wycięte z papieru serca z biała wstążeczką.
Wcześniej w kościele homilię wygłosił opolski biskup pomocniczy Jan Kopiec. Mówił m.in. o tym jak zbudowany był tym, jak w mediach przedstawiana była rodzina Knosalów. - Odeszli wspaniali ludzie - powiedział.
Mieszkańcy Polskiej Nowej Wsi do dziś nie mogą otrząsnąć się z szoku po tragicznej śmierci Knosalów. Wspominają ich jako ludzi, którzy "skromnością podbijali serca" i byli wzorem dla innych. - W kościele siedzieli zawsze w ławce przede mną. Młodszy syn tak przytulał się do matki. Nie zapomnę tego do końca życia - mówiła łamiącym się głosem znajoma Knosalów.
- Dziękujmy Bogu za Jana, Gabrielę i Tomasza, dzięki którym więcej dobra było na świecie. Więcej było optymizmu i spoglądania w przyszłość, że ten świat może nie zginie, jeśli będą na nim tacy jeszcze ludzie, współczujący i czyniący pokój - mówił w homilii bp Kopiec.
Biskup prosił też, by modlitewnego zadumania nad trumnami tragicznie zmarłych nie traktować jako przedłużenia "tego co boli i wyciska łzy". - Musimy zrozumieć, że na tej ziemi jesteśmy tylko przechodniami. Jakie to budujące, że pomiędzy nami są ludzie, którzy mogą do siebie odnieść zadanie bycia błogosławionym - wprowadzającym boże wartości w nasze zwykłe życie - podkreślił.
Pod gruzami hali w Katowicach zginęło troje członków rodziny Knosalów: rodzice: Jan i Gabriela oraz najmłodszy, 7-letni syn Tomasz. 9-letni Marek ocalał z katastrofy. On i jego starsza siostra, która nie pojechała do Katowic, szli za trumnami rodziców i brata.
Łącznie w katowickiej katastrofie budowlanej śmierć poniosło 5 mieszkańców województwa opolskiego. W czwartek, oprócz Knosalów, pochowano także Iwonę Cebullę - dziennikarkę i tłumacza jęz. niemieckiego. Spoczęła na cmentarzu w Czarnowąsach, niedaleko Opola. Pogrzeb piątej ofiary - Manfreda Kołodzieja z Szymiszowa zaplanowano na piątek.
W czwartek kilkaset osób pożegnało w Kaliszu inną ofiarę katastrofy - 31-letniego Tomasza Pryputniewicza. Zmarły pojechał tam jako przedstawiciel firmy produkującej leki weterynaryjne, nie był hodowcą gołębi. Słowa wielkiego współczucia przekazał żonie, rodzicom, rodzeństwu i całej rodzinie zmarłego ordynariusz diecezji kaliskiej Stanisław Napierała.
- Rodzi się pytanie, dlaczego zginęło tylu niewinnych, młodych ludzi. Różne są na to pytanie odpowiedzi. Jedni mówią o wielkich zaniedbaniach osób odpowiedzialnych, inni powątpiewają nawet w istnienie Boga. To są pytania, na które do końca nie można odpowiedzieć. Śmierć i cierpienie są tajemnicą naszej wiary - mówił proboszcz kaliskiej bazyliki pw. św. Józefa ks. infułat Jacek Plota.
W Rozprzy koło Piotrkowa Trybunalskiego (Łódzkie) ponad sto osób wzięło udział w czwartek w mszy św. w intencji ofiar katastrofy budowlanej w Katowicach. W Rozprzy swoją siedzibę ma zarząd okręgu piotrkowskiego Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych, który zrzesza ok. 700 członków.
W czasie mszy modlono się za tych co zginęli, za ich rodziny oraz o powrót do zdrowia dla tych, którzy odnieśli rany. - Nic nie dzieje się przypadkowo. Z tej tragedii powinniśmy odczytywać przekazane nam znaki - mówił o. Augustyn, cysters, hodowca gołębi. Jak przyznał, sam wybierał się do Katowic na wystawę, ale w końcu nie pojechał. Pieniądze składane na ofiarę podczas mszy św. przekazane zostaną na pomoc ofiarom w Katowicach.
W piątek na cmentarzu w Piotrkowie Tryb. ma się odbyć pogrzeb Krzysztofa Krogulskiego - piotrkowskiego producenta witamin i odżywek dla gołębi, który zginął w Katowicach. Miał 58 lat, zostawił żonę i dwie córki.
(za www.interia.pl /PAP)